- Do Lidzbarka Warmińskiego zawsze jadę z uśmiechem na twarzy, bo jest tam bardzo dobra organizacja oraz ciekawa trasa. Wraz z moim Rega MX Team-em przyjechaliśmy w czwartek po południu, trochę odpocząć, trochę zaznajomić się z trasą. W piątek potrenowaliśmy na starym torze MX, gdzie dostroiliśmy zawieszenia w moim i moich podopiecznych motocyklach. Również pojeździliśmy na rowerach i pozwiedzaliśmy Lidzbark – mówi Łukasz Kurowski. - W sobotę po wygranym starcie nie miałem dobrego rytmu i jechałem trochę ospale. Trasa wymagała pełnego skupienia, szczególnie w lesie. Chwila nieuwagi i można było zakończyć wyścig. Sekcja leśna nie była zbyt szybka, lecz kręta i od połowy wyścigu miała praktycznie jeden ślad. Trzeba było się nagimnastykować obierając równe linie i ślady - dodaje.

Ambasador Olimp Sport Nutrition nie ustrzegł się małej przygody na trasie. - Pod koniec wyścigu zbyt mocno złożyłem się w prawym zakręcie za drzewem i uderzyłem w nie barkiem. Poza obiciem nie stało się nic poważniejszego – uspokaja.

W niedzielę obeszło się już bez większych przygód. - W niedziele jechało mi się znacznie lepiej. Tempo miałem bardziej wyrównane, a po zapoznawczym kole dokonałem małej korekty ustawień zawieszenia w mojej Yamasze YZ 450 F. Wymieniliśmy sprzęgło oraz łańcuch rozrządu profilaktycznie. W wyczynowym sporcie nie ma marginesu na błędy. Miałem dobry rytm i tempo o czym świadczy fakt, że miałem lepsze czasy niż w sobotę. Jestem zadowolony z tempa , motocykla, zawieszenia oraz organizacji tych zawodów – dodał Kurowski.