Razem na szczyt z Igą Baumgart-Witan

2021-07-01
Razem na szczyt z Igą Baumgart-Witan

Gdy wygrywasz w szkole wszystkie dyscypliny lekkoatletyczne, nawet rywalizując z chłopcami, jesteś skazana na lekkoatletykę. Szczególnie, gdy Twoja mama jest trenerką i masz dwie lewe ręce do gry w – popularnej w szkole – siatkówkę. „Skazana na bieganie” Iga Baumagrt-Witan zmierza na olimpijski szczyt w Tokio.

Treningi były dla Igi tylko zabawą. Jednocześnie jednak ciągle oglądała najlepsze lekkoatletki w telewizji. Czy myślała o tym, że kiedyś może jechać walczyć o medal Igrzysk Olimpijskich?

 

- Ja się zastanawiałam, jak to w ogóle zrobić, żeby się na Mistrzostwa Polski zakwalifikować. To wydawało się kompletnie nierealne. Na Mistrzostwa Polski? No jak?!

 

Na początku biegała na 60 metrów, a potem raz pobiegła na 300 i okazało się, że jest całkiem niezła. Choć dzisiaj mówi, że chętnie biegałaby na 200 metrów, gdyby tylko była dobra na tym dystansie.

 

- Ale nie jestem, więc biegam na 400.

 

Razem na szczyt z Igą Baumgart-Witan

 

Jej pierwsze wyniki na 400 metrów oscylowały wokół 58 sekund. Co roku poprawiała się o 2 sekundy. Myślała, że utrzyma taki progres i wkrótce pobije rekord Polski juniorów. Aż przyszedł moment, gdy przez 3 lata nie zeszła poniżej 54 sekund. Pojawiła się złość, zrezygnowanie i wiele kryzysów. Wtedy wydawało jej się, że zejście poniżej 52 sekund będzie spełnieniem wszystkich marzeń. Dzisiaj jej rekord życiowy to 51.02 s, a jej przystanek w drodze na olimpijski szczyt, to pobicie tego rekordu.

 

Zaufanie

 

Jej mąż jest piłkarzem, a mama – trenerką. Czy w takiej rodzinie da się uciec od rozmów o sporcie?

 

- Wszyscy rozmawiamy o pracy w domu, choć wszyscy staramy się tego nie robić. My jesteśmy pod tym względem tacy sami. Sport to nasza praca, ale całe szczęście potrafimy rozmawiać też na inne tematy.

 

Iga ma pełne zaufanie do swojej trenerki. Pomimo tego, że na treningach często przegrywała z koleżankami.

 

- Jestem we wszystkim słabsza. Idziemy na szybkość – jestem wolniejsza. Idziemy na wytrzymałość – szybciej odpadam. Idziemy na siłownię – dźwigam mniej. Moim jedynym atutem jest skoczność. Czasami się zastanawiam: jak ja mam z nimi wygrać? Samą skocznością? Ale dalej robiłam swoje, a później stawałam z nimi na bieżni i wygrywałam.

 

Dzisiaj lista zawodów, w których chce jeszcze wygrać jest coraz krótsza. Ma 32 lata i – jak sama żartuje – jej największym sukcesem jest to, że wciąż – w tym wieku – biega. Po wielu latach intensywnych treningów zdarza się kilka dni w roku, gdy nic ją nie boli. Tak wygląda droga na olimpijski szczyt Igi Baumgart-Witan.