Trudny debiut Olimp Racing w International GT Open

2018-07-09
Trudny debiut Olimp Racing w International GT Open

Zespół Olimp Racing w weekend zadebiutował w cyklu International GT Open. Duet kierowców Marcin Jedliński i Mateusz Lisowski zakończyli pierwsze zmagania na węgierskim Hungaroringu na 8. i 4. miejscu w klasie Pro-Am.

Sobotnie, deszczowe kwalifikacje były dość pechowe dla Olimp Racing. Wracający za kierownicę trener zespołu, Mateusz Lisowski znakomicie spisywał się w poszczególnych sektorach toru Hungaroring. Gdyby zsumować wszystkie czasy uzyskane w tych sektorach, kierowca OlimpRacing wywalczyłby pole position. Niestety spory tłok na torze spowodował, że Lisowski nie był w stanie w dobrym tempie przejechać jednego, idealnego okrążenia. Ostatecznie Mateusz Lisowski, jadący Audi R8 LMS GT3, zajął w kwalifikacjach piąte miejsce w Pro-Am.


W trakcie wyścigu ciężko było o poprawienie wyniku, ponieważ na Hungaroringu bardzo ciężko jest o wyprzedzanie na trasie. Przy zmianie kierowców, pit-stop zespołu przedłużył się o ok. 17 sekund, co utrudniło Marcinowi Jedlińskiemu walkę o jak najlepszą pozycję. Ostatecznie kierowca Olimp Racing ukończył wyścig na 8. miejscu w klasie Pro-Am.


W klasie AM piąte miejsce zajął Stanisław Jedliński w kolejnym Audi R8 LMS GT3 zespołu Olimp Racing.


W niedzielę do kwalifikacji stanął Marcin Jedliński, który uzyskał siódmy czas. On też rozpoczął wyścig, w którym miał bardzo dużo przygód. Na początek atakujący Polaka Słowak Zdenko Mikulasko zawadził o błotnik auta Olimp Racing, wpadając następnie w Brazylijczyka Thiago Marquesa.


Chwilę później na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, co spowodowało następną kolizję. Stefano Constantini nie opanował auta, uderzając w tylny zderzak Audi R8 LMS GT3. Marcin Jedliński wykazał się mistrzowskim opanowaniem samochodu i pojechał dalej z uszkodzoną felgą. 


Po 25 minutach nastąpiła zmiana kierowców w ekipie Olimp Racing. Za kierownicą usiadł Mateusz Lisowski, który zaczął przebijanie się do przodu stawki. W dobrym tempie przedostał się ma czwartą pozycję i niewiele brakło, by wbił się na podium. Mateusz do samego końca gonił Chińczyka Jiatong Lianga, do którego na ostatnim okrążeniu miał stratę 0,1 sek. Niestety dla polskiego kierowcy rywal zdołał odeprzeć ataki i ostatecznie to on ukończył wyścig na trzecim miejscu.

- Już od samego początku, razem z Marcinem Jedlińskim, prezentowaliśmy świetne tempo. Zabrakło trochę szczęścia. Marcin przez cały weekend mocno trzymał gaz w podłodze, czym bardzo mi zaimponował. Razem tworzymy świetny zespół i mamy bardzo konkurencyjny poziom na tle innych zawodników w tej serii – podsumował jeżdżący trener Olimp Racing Mateusz Lisowski. - W pierwszym wyścigu na własne życzenie straciliśmy 17 sekund w pit stopie. W drugim wyścigu mieliśmy dużo szczęścia. Zawodnik jadący za Marcinem nie opanował bestii i chciał zdmuchnąć go z drogi, lecz Marcin zachował zimną krew i opanował furę na najwyższym poziomie, kręcąc piękne 360 stopni. Jedynie nad czym można się zastanawiać to BOP (wyrównanie różnic mocowych między samochodami) na prostej, które dla mnie było trochę dziwne... Ale to już nie było zależne od nas – dodał.